Rano Rozalia obódziła się z ogromnym bólem głowy. Jej ukochanego nie było w łóżku razem z nią, więc się bardzo zawiodła. Pomimo tego, dobry humor jej dopisywał, wstała energicznie, lecz po chwili pożałowała tej decyzji. Nie mogła złapać równowagi, więc upadła na ziemię z głośnym hukiem. Nie długo po "wypadku" do jej pokoju wbigł Lou.
-Louis.? Co ty tutaj robisz? Auu! Pomóż mi wstać, bo muszę wziąć jakieś tabletki przeciw bólowe. A i gdzie jest Harry? -rozkazała Rozalia
-Spokojnie. Jestem tutaj bo Hazza pojechał do sklepu, a nie chciał cię zostawiać samej. Jest za bardzo przewrażliwiony. -mówił to podnosząc dziewczynę z ziemi. Była zmęczona i ledwie stała na nogach więc jej "opiekun" wziął ją na plecy i zaniósł do kuchni.
-Jak ja ciebie nie nawidzę. Teraz jeszcze pardziej boli mnie głowa. Za kare, podasz mi tabletkę i wodę, a i zrób mi śniadanię. -zaśmiała się
Chłopak posłusznie zrobił posiłek dla dziewczyny i podał wszystko co sobie życzyła. Później usiedli przed telewizorem i zaczęli oglądać jakąś stację muzyczną. W pewnym momencie przystojny prezenter zaczął mówić o 1D. /One Direction jutro wylatuję z Londynu i jedzie w trasę koncertową po Ameryce. Chodzą pogłosy, iż koncerty w Ameryce będzią najlepsze ze wszystkich do tej pory danych . Jestem chłopakiem i nie zabardzo interesują mnie ci chłopacy więc zapraszam po więcej informacji o 18 w wykonaniu mojej koleżanki Emilly./
-Macie trasę, a ja nic o tym nie wiem. A i nie załatwiliście nam biletów, na chodź jeden koncert? Jak tak możecie? Dlaczego? -popłakała się i wbiegła na górę do swojego pierwszego pokoju, którego jeszcze nie dzieliła z Hazzą. Usiadła na ziemi i patrzyła przez okno. Lou dobijał się do drzwi które wcześniej zakluczyła.
-Roz! Otwieraj te drzwi, to ci wszystko wytłumaczę.
-Nie! Otworzę niedługo nie martw się daj mi coś przemyśleć, nie chodzi tu o waszą trasę, ale coś mi się przypomniało. -słamała, nie chciała tego zrobić, ale była zła na chłopaków i nie miała ochoty rozmawiać z Lou.
Wbiegła do łazienki i wyjęła z kieszeni chusteczkę, w którą był zawinięty kawałek szkła. Przejrzała się w nim i stwierdziła, że wygląda okropnie. Jej makijaż by rozmazany, a włosy stały na wszystkie strony. Cały kawałek miał około 3cm i miał 3 ostre końce. Dziewczyna zawachała się lecz po chwili przyłożyła lustro do skóry, chciała się poprostu pociąć, ale w tym samym momencie drzwi od łazienki się otworzyły, a w nich stanął Harry. Rozalia nie wiedząc co zrobić, wrzóciła szkło pod wannę z nadzieją, że chłopak nie zauważy.
-Roz. Co się stało? Lou powiedział mi, że się zamknęłaś w pokoju i nie wychodzisz. Przepraszam, chciałem zrobić zakupy, byś mogła zjeść pyszne śniadanie, ale widzę, że coś się stało.
-Haroldzie...
-Tylko tak nie mów. Wiem, że jesteś zła, ale nie to imię, zawsze tak mówisz jak chcesz mnie zabić. -przerwał jej.
-Hazza, ja... dlaczego mi nie powiedziałeś o trasie? Dlaczego, nie mogłeś zostać, a ja nie mogłam się obudzić koło ciebie chodź tego potrzebowałam, może nie potrzebowałam, ale po prostu chciałam. Zawsze marzyłam, żeby budzić się koło tego jedynego, a w ciągu ostatnich dni, tego nie doświadczam. -Rozalia skóliła się i zaczęła płakać.
-To z trasą to miała być niespodzianka, wyjeżdzamy jutro, a wy z nami. Jedziemy do Ameryki, razem. Bez ciebie i twoich przyjaciółek się nie ruszamy! -Wykrzyczał -A nie mogłaś się ze mną obudzić, bo musiałem zrobić zakupy bo chciałem ci o wszystkim powiedzieć przy śniadaniu, a z resztą ty tak słodko spałaś. Nie bądź zła, przecież wiesz, że cię kocham. -przytulił dziewczynę i pocałował w czoło
-Ja ciebie też i już nie jestem zła.
-A powiedz mi co robiłaś z tym szkłem? Chyba się nie pocięłaś? Pokaż ręcę.
-Nie, nie pocięłam się. -na dowód pokazała mu ręcę i pocałowała. Nie wiedziała kiedy, zasnęła.
Obudziła się w nieznanym jej pomieszczeniu w łóżku z... z Hazzą, tak cieszyła się, że mogła się obódzić koło swojego chłopaka.
-Harry, harry obudź się. -podsząsnęła nim
-Co się stało? -powiedział przestraszony i pocałował ją w usta. -Aaa... Zapomniałem ci powiedzieć. jesteśmy w Ameryce,!
-Ale ja nic nie pamiętam. Jedyne co pamiętam to to, że zasnęłam w łazience. -żaliła się dziewczyna
-Nasza marchewka, zamiast dać ci tabletki przeciwcólowe, dała ci jakieś prochy po których spałaś jak zabita. Nie mogliśmy ciebie obódzić więc "zaciągneliśmy" ciebie tutaj. -powiedział niepewnie
-Dziękuję. -wyszeptała mu do ucha i pocałowała
Reszta dnia minęła szybko na oglądaniu wspólnie tv, oraz na rozmowch przyjaciół.
Fajnie :) Pisz więcej
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie
http://one-direction-polskiblogoffical.blogspot.com/
http://newsy-foto-wpisy.blogspot.com/ Zapraszam do mnie też opowiadanie o 1D
OdpowiedzUsuńCześć ;) Chciałabym zaprosić cię na mojego bloga o One Direction, którego założyłam dzisiaj, mam nadzieję że się spodoba :) http://shes-on-your-mind.blogspot.com/ Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńŚwietnie zapraszam na mój www.nielammiserca.blogspot.com
OdpowiedzUsuńgenialne ;) pisz dalej bo jestem ciekawa dalszych wydarzeń ;**
OdpowiedzUsuńNominowałyśmy cię do Libster Award!
OdpowiedzUsuńhttp://directiongirls19.blogspot.com/2012/11/libster-award-po-raz-2.html
to jest cudowne, proszę pisz dalej <3
OdpowiedzUsuń